niedziela, 27 listopada 2011

Wintermoon - Deadtime (demo 1999)

Dziś tak krótko, bowiem o samym zespole wiem niewiele, a ostatnio przeszukując moje stosy płyt natknąłem się wśród nich na taką i oto. Wintermoon można określić jako pewnego rodzaju polską odpowiedź na Mercyful Fate, tylko taką bardziej blackową i undergroundową. W ich dorobku jest to drugie wydawnictwo, którego ja posiadam kopię z kserowaną okładką (dołączoną do plików z muzyką). Co do odpowiedzi na Mercyful Fate, to może zbyt górnolotnie powiedziane, jednakże nawet sam cover mówi za siebie. Wokaliście naturalnie daleko do mistrza Diamonda, ale też starania raczej nie w tamtą stronę idą, a jedynie są pewną manierą, która nawiązuje często do Kinga. Więcej mamy wokali bardziej black metalowych, a całość muzyki to jakby połączenie tego stylu starego metalu Mercyful Fate z nowszymi trendami melodyjnego ale ekstremalnego grania jak choćby w stylu Bewitched. Polecam więc te nagrania jako specyficzną ciekawostkę na naszej scenie. Zespół wtedy był młody, a ja nie zetknąłem się niestety z kolejnymi ich płytami, co chyba będę musiał nadrobić;) Zespół bowiem nawet w tym roku nagrał materiał EP "Face of War"!
Materiał został zgrany z CD-R, na jakim również rozpowszechniana była oryginalna płyta zespołu.

ZAWARTOŚĆ:
Zgrany materiał audio - mp3 VBR 224 - 320 kbps.
Skan xero okładki.

TRACKLISTA:

DOWNLOAD:

czwartek, 24 listopada 2011

Chejron - Kompozytor Wieczności (Tęsknota, która nie umiera) (demo 1998)


Napisano kiedyś taką krótką notkę na portalu "legalez.nuta.pl":
"Zespół powstał w 1998 roku w składzie: Krzysztof Biliński (git., bas), Michał Nowak (klawisze, prog.perkusyjny), Waldemar "Skaza" Roś (gitara). W tym składzie nagrane zostało demo "Kompozytor Wieczności". Niedługo potem nastąpił koniec ich wspólnej przygody z graniem. Chejron stał się projektem jednoosobowym kontynuowanym przez Waldemar "Skaza" Roś i jest on jedynie sposobem na nudę, która czasami dopada człowieka i musi sobie coś pobrzdąkać".
Niewątpliwie są to słowa Skazy, choć nie do końca zdają mi się adekwatne i uczciwe odnośnie ani tego, co było, ani tego, jak w rzeczywistości Skaza podchodził do muzyki i jakim był i jest człowiekiem. Ale trzeba by o wszystkim trochę opowiedzieć...
Chejron powstał w istocie w roku 1998 jakoś w okolicach wakacji. W tym czasie mieszkałem w Kłodzku już drugi rok i dość dobrze poznałem kilka osób, z którymi szwendałem się i imprezowałem. Jedną z tych osób był Skaza, ogólnie lubiana postać w rzeszy metalowej tamtejszych okolic, bezpośrednia, niesamowicie inteligentna choć jednocześnie taki trochę outsider. Po latach widzę, że wyróżniała go wrażliwość i pasja do muzyki oraz ogólnie sztuki i filozofii, a jednocześnie taka wrażliwość życiowa, jak ja to nazywam, a co rzadkie wśród ludzi. Już jakiś czas, pomiędzy moimi próbami z Korsarzem, pogrywaliśmy razem ze Skazą i myśleliśmy o stworzeniu naszego projektu. Siedziało się czasem zimą, popijało tanie wino lub piwo i dzieliło się nowymi riffami. Jakoś wiosną 1998 roku Skaza poznał mnie ze swoim starym kumplem Michałem "Miśkiem" Nowakiem, który był bardzo dobrym klawiszowcem i już jakiś czas pogrywał w kłodzkich bandach (min. w The Land Of Eternal Darkness, z jakim Was poznałem). Od razu zgadaliśmy się, okazało się, że mamy podobne zapatrywanie na muzykę, a do tego szwagierka Miśka, Inger Nowak, pisała pracę magisterską z polonistyki o wampirach, więc się zaczęło! :)
Misiek jako jedyny z nas miał w tamtym czasie komputer. Już coś niecoś wiedział o nagrywaniu dźwięku na PC-ta, w związku z czym otworzył przede mną i Skazą magiczny świat cyfrowej rejestracji dźwięku. Od kuzyna załatwił jakąś jedną z pierwszych wersji Magix Music Maker i wtedy dopadliśmy się do "wypasionego" wirtualnego ośmiośladu;) Nie mam bladego pojęcia, jakie parametry miał wtedy nasz komputer, ale musiały być "nieziemskie";) W każdym razie dla nas wtedy to było absolutne zaskoczenie, bo przez całe życie człowiek nagrywał analogowo na magnetofonach, mikserach itp. Tutaj wszystko było w kompie. Sprzęt jakim dysponowaliśmy dodatkowo to był syntezator Yamahy (o ile dobrze pamiętam) i gitara Skazy, której już sobie nie przypomnę, choć wygląd pamiętam doskonale. Aha, no i pożyczony mieliśmy bas od Jerza z GORTHAUR, o ile dobrze pamiętam! W jednym utworze wykorzystaliśmy stare skrzypce siostry szwagierki Miśka, dziewczyny o pięknym imieniu z greckiej mitologii, Dike Błockiej. Nagrania rozpoczęliśmy w wakacje 1998 roku, kiedy to po kilku wspólnych imprezach i planowaniach wzięliśmy się wreszcie do roboty. A był to jeden z tych magicznych czasów w moim życiu, który zostanie w pamięci (może nie dzień po dniu, ale swoim klimatem) na zawsze.
Nagrania trwały z miesiąc. Wszystko przez to, że poznawaliśmy też sam program, jakim dysponowaliśmy. Perkusję układaliśmy nie w midi (kto to wiedział wtedy, co to midi) ale według skali wave po wavie, co zajmowało nam najwięcej czasu. Pierwszą układaliśmy cały dzień albo i kilka dni, dobrze już nie pamiętam. Po ułożeniu ośmiu ścieżek miksowało się wszystko "błyskawicznie" przez całą noc, czemu towarzyszyliśmy przy piwku. Człowiek był tak tym zafascynowany, że poświęcaliśmy na to całe dnie, a nocami "relaksowało się" i snuło marzenia, jaki to będzie materiał. Jak wiele z tym wiązało się naszych emocji wtedy! Misiek okazał się wspaniałym kumplem i gospodarzem jednocześnie, bo nagrywaliśmy wszystko u niego w domu. Poznałem go jako osobę o niesamowitym zmyśle melodycznym i podobnej wrażliwości. Cała nasza trójka zebrała się jakby w doskonałym miejscu i czasie. Ten rok śmiało mogę nazwać rokiem naszej wspólnej przyjaźni. Zresztą z Miśkiem i Mariuszem Poźniakiem pojechaliśmy rok później na Bachanalia Fantastyczne do Zielonej Góry i graliśmy nowy materiał Vedyminów, który nie został nigdy zrealizowany już niestety:(
Nagrania Chejrona zakończyliśmy z początkiem września. Oczywiście wszystko zmiksowaliśmy, ale nie było tego na czym nagrać. Pojechaliśmy z całym materiałem do kuzyna Miśka, bo była to jedyna osoba, którą znaliśmy, posiadająca nagrywarkę. Kupiliśmy przy tym płyty CD firmy TDK za około 8 zł/sztuka. Nagraliśmy, no i okazało się, że wszystko brzmi do dupy!!! Rzecz miała się tak, że Misiek miał włączone w karcie dźwiękowej jakieś wzbogacanie dźwięku na wyjściu, przez co materiał brzmiał super u nas w głośnikach, a na CD był nie do słuchania! Straszny to dramat, który kończył się tym, że przez całą jesień włóczyliśmy się po znajomych i w końcu zgraliśmy wszystko u Mariusza, którego nazwisko mi umknęło, a pseudonim miał "Wosiu";) Zgraliśmy to na minidysk jakiś i dopiero z tego na kasetę. No i taśmę matkę mam do dziś, z której Wam wszystko udostępniam. A powiem, że to jedyny tak pełny jakościowo materiał, bowiem tuż przed samym zgraniem na minidysk, dodało się kilka efektów i ujęło bezsensowne talerze w szóstym utworze. Stąd też w mojej wstawce macie pewnego rodzaju suplement (bynajmniej nie diety;) ). Pierwszym materiałem jest zgrany z mojej kasety i zremasterowany w granicach rozsądku materiał oficjalny. Kolejno macie dodatkowy folder, w którym znalazło się to samo demo, jakie Michał zremixował ze starych ścieżek, jakie posiadał, w roku 2002. Na tym materiale są surowe ścieżki właśnie z wymienionymi przeze mnie niuansami, nagrane inaczej okrojone itp. Poza "Kompozytorem..." znajduję się tam jeszcze utwór z 2002 roku, kiedy to Misiek i Skaza starali się odtworzyć Chejrona. Zresztą kolejny materiał Chejrona zaczynaliśmy nagrywać w 1999 roku, ale niestety ja uciekłem do Krakowa, chłopaki sami się jakoś rozeszli i nic z tego nie wyszło, ale to inna historia. Ostatni zaś numer, "Feniks", to utwór osobisty Skazy, który postanowił ciągnąć Chejrona sam. Można by rzec, że to właściwie Skaza ma największe prawa do nazwy, bowiem ją wymyślił i komponując pod tym szyldem jest jak najbardziej we właściwym miejscu! Zresztą nie wymyślił nazwy, co ja plotę, ale zaczerpnął z mitologii greckiej;) Był zatem pomysłodawcą;) Swoją drogą cały "czas Chejrona" upływał chyba dla mnie pod względem mitologii greckiej - tu Chejron, tam Dike, która naprawdę bardzo mi się podobała;) - fajna dziewczyna, studiująca jakieś techniczne okrętowe kierunki w Szczecinie! Zawsze byłem tym zaskoczony i długo przez nią zafascynowany (nawet na Mortiisie w Katowicach byliśmy razem;) ), kiedy razem jeździliśmy pociągiem na uczelnie swoje niedzielnym wieczorem - ja do Wrocławia a ona gdzieś tam właśnie do Szczecina...
Aha, a zapomniałbym jeszcze o jednym - o okładce!!! Przecież to my wtedy zrobiliśmy na jakimś archaicznym Photoshopie;) Misiek wrzucił jakieś zdjęcie plaży z wakacji, chyba swojego brata, jakąś głowę demoniczną mieliśmy, przenikało to i już było git;) Później za to ze składem całości pomógł mi stary druh, Jarek Kujda, wydawca zine'a "Biały Cień" i masy różnych rzeczy - równie wspaniały człowiek, o którym nie mogę zapomnieć! Zresztą we wstawce jest idealny skan okładki Chejrona, którą Jarek wydrukował mi na papierze fotograficznym drukarką atramentową i suszyła się u niego na grzejniku całą noc, aby było idealnie! Ech, to były czasy, ktoś coś miał i pomagał drugiemu... Dziś, gdy ktoś coś ma lub wie, każe sobie płacić:( Warto na to zwrócić uwagę, dokąd to zmierza...
Na koniec to mogę tylko powiedzieć, że byłem odpowiedzialny za całość tekstów (historii), która została dołączona do muzyki, jako takie małe libretto... Zawsze mówiliśmy, że muzyka jednak powinna coś mówić i wzbudzać emocje. Uparłem się wtedy, by wyrazić to expressis verbis, a właściwie wyraziłem swoje wtedy nastroje i fascynacje... Dziś patrzę na to... chyba tak, jak powinienem, z perspektywy czasu ale z sentymentem...
Takie to czasy były, pewnie bym o nich gadał i gadał - wiem, chyba już jakiś stary piernik jestem;) - są jednak i starsi ode mnie i ważniejsi! Ale nie ma to tamto, wrzucam konkretny kolejny materiał do archiwum! Wspomnienia każdy z nas i tak niesie ze sobą prosto w ciemność... Szkoda, kurwa:(

ZAWARTOŚĆ:
Zgrany i zremasterowany materiał audio z kasety matki - .mp3 VBR 224 - 320 kbps.
Skan oryginalny okładki oraz wkładki z tekstami.
Dodatkowy folder z remiksem Michała "Miśka" Nowaka z 2002 roku oraz w nim dwa dodatkowe nigdy nie publikowane na nośnikach utwory.

TRACKLISTA:
01. Echa ze snów (Intro)
02. Władca Samotności (Noc tkana piorunami)
03. Oddech wiecznej tęsknoty (Lustro Czasu)
04. Klucz do Potęgi (Klątwa Serc)
05. Zeschnięte róże
06. U Bram Smutku (Król Upiorów)
07. Zanim nadejdzie śmierć (Wrota, które przechodzi się tylko raz)

DOWNLOAD:

niedziela, 20 listopada 2011

Graviora Manent and Skull Smokes (split 1991)


Tym razem dość krótko. Split, jaki Wam przedstawiam, pochodzi z 1991 roku i pokazuje, że kondycja naszego Thrash Metalu była wtedy jak najbardziej znakomita. Co prawda kapele te nie są oczkiem w mojej głowie, ale zaprezentować je warto nie tylko z punktu widzenia archiwalnego. Dla każdego maniaka staroci a także stylu początku lat 90-tych będzie to rarytas jakich mało! Jedynym mankamentem jest tutaj jakość kasety, którą posiadam. Niestety początek strony SKULL SMOKES jest nienajlepiej nagrany, albo to już moja kaseta odmawiała posłuszeństwa, jednak myślę, że udało mi się tutaj zrobić wiele, aby nagrania te brzmiały dobrze i kopały tak dziś jak i tych 20 lat temu!

ZAWARTOŚĆ:
Zgrany i zremasterowany materiał audio - .mp3 vbr 224 - 320 kbps.
Skan obu stron okładki.

TRACKLISTA:

DOWNLOAD:

sobota, 19 listopada 2011

Nostromo - King of Mars (1998)



Tym razem może kaseta, z którą niewiele mam związanych wspomnień poza tym, że wydało ją Dagdy Music Piotra Wójcika i management nad zespołem sprawowała osoba Artura Mieczkowskiego, obecnie znanego fotografa, a w tamtych latach człowieka związanego z podziemiem artystycznym i ezoterycznym. Arturowi można by poświęcić masę miejsca, bo to interesująca postać, jednakże pozostaje nam skupić się nad płytą wydaną na kasecie "King of Mars". Muzyka tu zawarta to kolaż gotyku, progresywnego rocka i ciężkich motywów klimatycznego doom metalu. Dzieło istotnie bardzo niepokojące, rozbudowane i aż dziw znów mnie bierze, że nie było o zespole słychać tak dużo, jak na to zasługiwał! Klimaty muzyczne są szczególnie tajemnicze i oryginalne, włączające w siebie czasami motywy elektroniczno-industrialne. Jak na tamte lata w Polsce było to odważne połączenie, co po dziś dzień brzmi świeżo. Nad wszystkim aura jakiegoś kosmicznego ezoteryzmu dostarcza dodatkowych wrażeń. Osobiście jestem pod wrażeniem tego materiału i dzielę się tą zapomnianą perełką z Wami. Oczywiście nagrania macie dostarczone w wersji zremasterowanej, co dodaje płycie siły i czytelności;)

ZAWARTOŚĆ:
Zremasterowany materiał audio - .mp3 vbr 224 - 320 kbps.
Skan obu stron okładki.

TRACKLISTA:
01. Postmortem Impressions
02. King of Mars vol. I
a) Minaretland;
b) King of Mars;
c) In a cold Phantasm...
03. King of Mars vol. II
04. Forbidden Forest Fields
05. Evil woman II

DOWNLOAD:

poniedziałek, 14 listopada 2011

Szukalski i Szczep Rogate Serce (1978)



Swego czasu na studiach polonistycznych na krakowskim UJ miałem przyjemność pisać pracę o bardzo interesującym dramacie Stanisława Szukalskiego "Krak, Syn Ludoli". Jak się z czasem okazywać zaczęło, nie tylko dramat był interesujący, ale i sama postać oraz idee Szukalskiego również. Pamiętam, że wtedy dysponowałem kopią ksero wydania oryginalnego z 1938 roku, które udało nam się zdobyć od Przemka Wątorka (autora tomiku poezji "Trzecia przepaść Ziemi") z krakowskiego NIKLOT-u za pośrednictwem starego przyjaciela, Pawła Zięby. Później też ślęczałem nad kopią Bartosz Śliża, więc, jak widać, losy te były trochę zagmatwane;)
Szukalskim zainteresowałem się też jakby pośrednio przez sztukę równie wspaniałego artysty, Stefana Żechowskiego, na którego wystawie w Krzysztoforach w 2002 roku podziwiałem wyjątkowe dzieła. Żechowski był wujkiem mojej koleżanki, więc przy okazji miałem możliwość korzystać z kilku dodatkowych materiałów oraz opowieści, w których to Żechowski wiele wspominał o Szukalskim, swoim mistrzu.
Sztuka i idee Szukalskiego, o których wspomniałem, były silne i wyjątkowe, co wywarło na mnie znaczny wpływ. Jego Szczep Rogate Serce skupiał istotnie wielkich artystów polskich, którzy sprzeciwili się głównemu nurtowi prądów artystycznych napływających z zachodu Europy i sięgnęli po rodzime tradycje, wskazując im nowy kierunek, często monumentalny i fantastyczny. Na sztukach plastycznych znam się raczej bardzo słabo i mogę jedynie mówić o tym, co mnie fascynuje i do mnie trafia, wobec czego zostaje mi tylko polecić Wam zapoznanie się z dziełami Szczepu.
Książeczka, którą tutaj prezentuję, to materiał jaki zdobyłem w tamtym czasie i związany jest z przypomnieniem działalności Szczepu Rogate Serce na wystawach w Krakowie i Rzeszowie w roku 1978. Zawiera ważne informacje i dokładny opis działalności artystycznej tej wyjątkowej grupy i przede wszystkim samego Szukalskiego, którego warto poznać lepiej i "posłuchać", co miał do przekazania.

ZAWARTOŚĆ:
"Szukalski i Szczep Rogate Serce" - książeczka w formacie .pdf.

DOWNLOAD:

sobota, 12 listopada 2011

Smrtan - Prophecies of Sorrow & Sammach - Sammach (demo 1997)



Starałem się już wcześniej skazić Was twórczością Piotra Wójcika i jego projektu Nirnaeth. Dziś trochę inaczej spojrzymy na to, co tworzył, zresztą nie tylko on. W swojej wytwórni Dagdy Music znalazł miejsce na wydanie splitu dwóch demówek: projektu osobistego SMRTAN (zresztą taki też posiadał pseudonim artystyczny, co oczywiście ze starosłowiańskiego języka oznacza "śmierć") oraz projektu najprawdopodobniej bliskiego znajomego SAMMACH (będącego projektem solowym klawiszowca zespołu THEMGOROTH). Oba materiały to zupełnie odmienna muzyka, ale jednocześnie bardzo sobie bliska... Gdzieś zatopiona w nastrojach oderwanych od codzienności, choć obie stoją jakby po dwóch stronach tejże.
Zacznijmy może od Smrtana, muzyki niezwykle delikatnej i zdaje się, że niemal improwizowanej, pełnej pasaży przewijających się między głównym motywem utworu. Zazwyczaj utworu strasznie zawiesistego... Nastrój Smrtana to coś zupełnie innego niż Nirnaeth. Muzyka ta nadawać by się mogła niemalże do ujęć filmowych krajobrazów nagrywanych kamerą z lotu ptaka. Choć powiem szczerze, że utwór trzeci "Free... To the Stars..." to dla mnie jeden z najważniejszych chyba utworów w życiu. Przepiękny motyw, bardzo depresyjny, jakby leciało się w szklanej trumnie nad światem, który się bardzo kocha, a trzeba go opuścić... Dla mnie tam za mało tej wolności, zbyt smutna ta wolność, ot po prostu! Choć można też spojrzeć na to jak na muzykę relaksacyjną. Motywy czasami bywają "astralne", że się tak wyrażę. To niesamowite przeżycie dla słuchacza, który oczywiście taką muzykę sobie ceni. W żaden sposób nie ma to nic wspólnego z metalem ani ambientem. To dzieło wyjątkowe, którego niszowość świadczy o ignorancji ludzkiej:(
Sammach... A to ci dopiero była ciekawostka! Otrzymując tę kasetę od Piotra Wójcika nie miałem jeszcze pojęcia, że mam do czynienia z klawiszowcem jak najbardziej metalowej ekipy THEMGOROTH... Jednak okazało się, że w tej osobie siedzi jeszcze coś poza mrocznymi metalowymi klimatami. Jego solowy projekt i chyba jedyne wydawnictwo, to muzyka o wiele bardziej zróżnicowana niż projekt Smrtana. Oczywiście mówiąc zróżnicowana mam na myśli nie to, że lepsza czy w inny sposób wartościowsza. Muzyka Smrtana była pisana jakby spójnie. Sammach to nic innego, jak samowolka na całego;) Klimaty mieszają się niesamowicie. Od ambientalnych brzmień, przez folkowe, aż do niemalże symfonicznych i takich z dozą industrialną, gdyż w brzmieniach Sammacha pojawia się często elektroniczna perkusja, która niemalże przypomina tę z pierwszych demówek Graveland, czyli żadnych talerzy, same gary;) Ale trzeba powiedzieć, że dodaje to utworom energii! Zresztą i tak chyba moim faworytem zdecydowanym jest "Mother Night", gdzie ta perkusja odgrywa dużą rolę. Sam nastrój jest z kolei niesamowity, bardzo mistyczny. Odsłuchując tej kasety pierwszy raz, oczywiście późnym wieczorem, żeby klimat był, bo tak się słuchało i czasami słucha nowych nagrań po dziś dzień, byłem pod niesamowitym wrażeniem! Co ciekawe, zaskakuje mnie klamrowa kompozycja tej demówki, bowiem pierwszy i ostatni utwór zespalają całość. Trochę mnie to zastanawia, czy aby nie na siłę, bo chyba są to powielone utwory, ale zamysł kompozycyjny jakiś jest i to nie głupi. Sammach stara się jakby oddać całą masę emocji, w przeciwieństwie do Smrtana. Tu mamy mistycyzm, skoczne pogaństwo, rodzące się życie, a także mroczne nastroje piekielne... To naprawdę zaskakujący i świetny materiał, również nie tylko dedykowany do hermetycznego grona odbiorców, ale z powodzeniem mógłby sięgnąć dalej...
Niestety obie demówki splecione na jednej kasecie przeminęły niemalże bez śladu:( Idzie się czasami załamać... Choć nie można ukrywać, że te projekty już od początku były na taki los skazane. Nigdy nie pojawiła się kontynuacja. Możliwe, że była to efemeryczna potrzeba chwili, wyraz pewnego skupienia i emocji, nastroju, jaki wtedy panował. Jednak nie można o takim materiale zapomnieć, bo może wtedy przeszedł bez echa, to nie znaczy, że nie może echem odbić się teraz ze względu na swoją innowację w porównaniu z Mortiisami, Wongravenami itp.
Materiały zgrałem dla Was, choć czasami może za bardzo "dopaliłem" w masteringu, ale myślę, że będziecie zadowoleni;) Również logo Sammacha naprawiłem, aby mogło może na jakąś stronkę jego pójść, bo na kasecie, to było dwa razy przygięte. Życzę miłego wsłuchiwania się w dźwięki z zupełnie innego świata!

ZAWARTOŚĆ:
Zremasterowany materiał audio - .mp3 VBR 224 - 320 kbps.
Skan obu stron okładki.
Logo Sammach.

TRACKLISTA:
01. Smrtan - Prophecies of Sorrow
02. Smrtan - Fire and Water
03. Smrtan - Free... to the Stars...
04. Smrtan - Dreams: Leaving all the past behind (excerpt)
05. Smrtan - Mystery of the Trees
06. Sammach - Tree of resignation
07. Sammach - Mother Night
08. Sammach - Power of life
09. Sammach - A Way to nowhere
10. Sammach - Escape from reality
11. Sammach - Voice of conscience
12. Sammach - Joy of spirit
13. Sammach - Tree of resignation

DOWNLOAD:

Wywiad: Roman Kostrzewski (Alkatraz) w Radio Alfa (audycja "Mroczna podróż w głąb dźwięku")


Swego czasu, z początkiem XXI wieku, Radio Alfa miało w swojej ramówce audycję "Mroczna podróż w głąb dźwięku". Niestety nie pamiętam nazwiska dziewczyny, która tę audycję prowadziła, ale pomimo jej takiej trochę "nawiedzonej" czasami maniery prowadzenia, potrafiła mnie przykuwać do radia na długie wieczory. Audycja odbywała się z tego co pamiętam we czwartki (a może mnie pamięć zawodzi trochę?). Zazwyczaj dotyczyła muzyki z szeroko pojętego kręgu gotyckiego, stąd też pewnie ta maniera prowadzącej;) Swoją drogą bardzo podobały mi się niektóre rzeczy, jakie prezentowała, a które później na stałe zagościły w mojej płytotece. Poza audycjami z prezentowaniem muzyki, były też standardowo wywiady. W jednym z nich uczestniczył w studiu nawet Piotr Wójcik z Nirnaeth, a wszystko związane było z jego występem na Castle Party. Jednak tego wywiadu niestety chyba nie posiadam:( Za to udało mi się nagrać onegdaj wywiad z Romanem Kostrzewskim, który był wtedy akurat zaangażowany w projekt Alkatraz. Tym samym dzielę się więc z Wami tą ciekawostką. Wywiad nie długi ani też specjalnie za ciekawy. Ot, kilka niuansów związanych z nagraniem i masteringiem albumu oraz przygotowaniami do koncertów. Po prostu w sumie fajnie posłuchać, co tam Romek opowiada;)

ZAWARTOŚĆ:
Zgrany z kasety materiał audio - .mp3 VBR 224 - 320 kbps.
Ilustracja mojego autorstwa do audycji.

DOWNLOAD:

piątek, 11 listopada 2011

Gorthaur - Święte Kłamstwa (demo 2006)


GORTHAUR długi czas pracował nad kolejnym materiałem. Dziś znów wrócimy do tej kapeli, aby w pewien sposób postarać się o kontynuację ich dyskografii. Ostatni materiał, z jakim mieliśmy do czynienia, pochodził z 1998 roku! Kawał czasu! Choć zaznaczyć należy, że w roku 2002 zespół zrealizował jeszcze jedno demo, którego niestety nie posiadam, ale pamiętam ten zajebisty mocny początek pierwszego numeru! Jeszcze gdzieś to wygrzebię dla Was;) Ale do rzeczy...
Przez ten długi czas, jaki upływał między nagraniem kolejnych materiałów, zespół zmieniał się dość znacznie, zarówno w składzie jak i twórczo. Muzyka coraz bardziej odchodziła od metalu w stronę gotyku... tylko ten gotyk ciągle był gdzieś tam podszyty mocą muzyki metalowej. Pozostawały dawne rozwiązania kompozycyjne i klimat. Ale wkraczało też nowe i to ze wspaniałą jak dla mnie siłą. Wkraczał polski język! Dodatkowo w tekstach swoich Gorthaur już nie tylko posługiwał się słowami swoich muzyków, ale skorzystał ze współpracy z Mariuszem Poźniakiem, którego już chyba trochę znacie z moich opowieści, a który jest swoją drogą autorem takich zbiorów poetyckich jak "Po drugiej stronie lustra" czy też "Sakrament Księżycowej Nocy", z którego to pochodzą wiersze do kilku utworów z tej demówki Gorthaura. Tytułowe "Święte Kłamstwa" czy "Otwieram drzwi", to znakomite przykłady pióra Mariusza i do tego świetnie zinterpretowane muzycznie przez zespół! Zawsze byłem pełen podziwu dla tych kawałków! Poza tym nie mogę pominąć "TCP" (który to skrót jest dla mnie po dziś dzień nieodgadniony), bowiem ten utwór znakomicie potrafi ująć pewną kwintesencję przemijania uczuć... "Obca istota w znajomym ciele..." - jednocześnie jak z horroru, a jednocześnie z życia;)
Gorthaur, jak wspomniałem, przeszedł zmiany w składzie, który ostatecznie wyglądał tak, że pozostał w nim pasjonat z pierwszego składu - Darek Dec, a z nim Marcin Rzeczycki, który chyba odnalazł się absolutnie w tej grupie i z pewnością wpłynął na jej gotycką ścieżkę. Dołączył do kapeli też Paweł Paszkiewicz, który na gitarze zastąpił Marcina Pańczyka, który w tamtym czasie wyjechał za granicę w ramach wielkiej emigracji polskiej do Anglii. Ostatnia osoba, z którą chyba po dziś dzień wszystko się trzyma, to Krzysztof Witos, zwany Alvarem, który zajął się elektroniczną oprawą podkładów rytmicznych, co też zakończyło etap Gorthaura, jako zespołu z żywym perkusistą...
Zatem dzielę się z Wami tym materiałem, jaki naprawdę wywarł na mnie duże wrażenie. Po dziś dzień trafia do mnie ta muzyka ze względu na ciekawe teksty i mocną stronę melodyjną, jakiej do tej pory nie było. Gorthaur wcześniejszy melodyjnie i aranżacyjnie był bardzo ubogi w porównaniu z tym materiałem... No i mniej demoniczny, bo "Święte Kłamstwa" z pewnością przeniosły Gorthaur na jeszcze ciemniejszą ale i nowocześniejszą stronę tego klimatu;)
Trzeba też zaznaczyć, że materiał ten powstał w roku 2005, jednakże wydany został oficjalnie w 2006 roku, stąd mogą być rozbieżności w datach. Zespół jednak przyjmuje datę 2006.
Jedynie muszę Was przeprosić za beznadziejną jakość tych nagrań, bowiem jest to mp3 w jakości 128 kbps. Nie posiadam lepszej, przez co bardzo nad tym ubolewam. Ale możliwe, że da się znaleźć wersję idealniejszą;) Dziś zapraszam do wkroczenia w świat bardzo gęstej klimatycznie muzyki!

Aha, no i macie taki mały bonus w tej wstawce, jakim jest kolejna wersja utworu "2003" z tego materiału w lepszej wersji;)

ZAWARTOŚĆ:
Materiał audio w wersji mp3 128 kbps.
Front okładki.

TRACKLISTA:
01. 2003
02. Święte kłamstwa
03. Otwieram drzwi
04. TCP
05. To become one of them
06. Czasami nie warto
07. 2003 (nowa wersja)

DOWNLOAD: