sobota, 31 sierpnia 2013

VEDYMINI - Duchy Zmierzchu Dawnych Dni (demo 1996) - REEDYCJA


Z biografii VEDYMINI:
"Historia projektu VEDYMINI rozpoczęła się po części przypadkowo na przełomie stycznia i lutego 1996 roku. Piszę tutaj o przypadkowości, choć nie do końca chyba jestem szczery… Nagrania pierwszej kasety demo były bowiem wynikiem kilku zdarzeń, jakie miały miejsce wcześniej. Postaram się zatem po kolei wszystko omówić.
Pomysł na muzykę opartą na brzmieniach syntezatora nie był niczym osobliwym. Wielu muzyków, nawet z podziemnej sceny metalowej, zaczynało tworzyć swoje nagrania, opierając się na tym instrumencie i jego różnorodnych brzmieniach, dzięki czemu powstawały bardzo nastrojowe, obrazowe materiały, jakimi fascynowaliśmy się i które uzupełniały naszą muzyczną przestrzeń. Nie mogę ukrywać, że inspiracjami dla tworzonej przeze mnie muzyki VEDYMINÓW były min. nagrania Norwega Håvarda Ellefsena, którego projekt MORTIIS wywarł swego czasu niesamowite wrażenie na wielu sympatykach mrocznej i nastrojowej muzyki, a także równie podziemnego co i nasz projektu NIRNAETH. Oczywiście inspiracje te zostały przefiltrowane przeze mnie i z początkiem roku 1996 wspólnie z Mariuszem A. Poźniakiem wyklarowaliśmy własną wizję i kierunek. Pomimo zauważalnych czasami zapożyczeń ze stylu grania wspomnianych projektów, VEDYMINI nabrali własnego charakteru. Nie staram się tutaj wznieść tego, co tworzyliśmy, na wyżyny, bowiem zdaję sobie sprawę z amatorskiego nagrania, braku sprzętu jak i umiejętności muzyczno-realizatorskich, jakie były naszym udziałem, jednak obserwując scenę muzyczną zarówno obecną jak i dawną, nie natknąłem się na nic podobnego. Muzyka oparta na syntezatorze, prosta, melodyjna i do tego melodeklamowane wiersze o tematyce najczęściej mieszającej fantasy z pewnego rodzaju utopijnym eskapizmem i marzycielstwem. Właśnie – melodeklamowane! – bo o recytacji nawet nie możemy tutaj mówić ;)
Nie pamiętam w tej chwili, kto z nas pierwszy wpadł na nazwę projektu, zaczerpniętą z cyklu opowieści o wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, ale z Mariuszem czytaliśmy wtedy bardzo podobne lektury i byliśmy akurat na etapie tejże sagi. Długo nie musieliśmy się nad tą nazwą naradzać. Poza tym zawsze mieliśmy w założeniu wykorzystywać w naszej twórczości teksty w języku polskim, wobec czego tym bardziej rodzima nazwa wydawała się nam adekwatna. Co prawda z czasem VEDYMINI okazali się być dość mocno romantyczni i bliżsi profesji minstrela niż rębajły, ale co raz nazwane, nie ma sensu zmieniać…
Nagrania pierwszego demo VEDYMINI trwały raptem trzy dni. Choć przygotowanie podkładów instrumentalnych trwało trochę dłużej, to całość głosów i aranżacji opracowaliśmy w tym właśnie czasie. Nagrania odbywały się w moim mieszkaniu w Nowej Rudzie – Słupcu przy ulicy Kombatantów. W zamkniętym pokoju musieliśmy borykać się z rodzicami, którzy oczywiście za nic mieli ciszę studyjną i w jednym momencie nawet do dziś wychwytuję minimalny śmiech Mariusza, kiedy moja mama „sympatycznie” upomniała psa, aby nie stał i nie patrzył w ten sposób na kotlety, jakie akurat przygotowywała;) Ale wracając do rzeczy… Materiał „Duchy Zmierzchu Dawnych Dni” powstawał na podobnym sprzęcie, co większość materiałów z tamtego okresu, jakie nagrywałem. Magnetofon Dual C828 służył nam jako rejestrator śladów i jednocześnie pseudo-mikser, bowiem pozwalał zmiksować ze sobą niezależnie poziom dwóch sygnałów wchodzących do magnetofonu. Drugi radiomagnetofon SHARP, którego modelu w tej chwili nie pamiętam, służył jako odtwarzacz podkładów już nagranych, do których dogrywaliśmy kolejne ścieżki. Tak więc wyglądało nasze dwuścieżkowe studio. Syntezator, na którym powstawało pierwsze demo, to była jakaś zabawkowa wersja Casio, z której wydobyliśmy chyba najlepiej brzmiące dźwięki, a mikrofon dynamiczny, jakim realizowaliśmy wokale, kosztował ok 10 zł. Śmiechu warte to wszystko ;) – ale marzenia były olbrzymie! Aby w jakikolwiek sposób przekształcić nasze głosy, żeby nie brzmiały zwyczajnie i sucho, włożyliśmy ów mikrofon do wielkiego garnka, który powodował takie metaliczne pogłosy i stąd wokale brzmią w taki a nie inny wyjątkowy sposób ;) Chyba to wszystko jeśli chodzi o techniczną stronę realizacji nagrań w 1996 roku.
Ukończone demo oprawiliśmy w okładkę, która była fragmentem obrazu Piotra Łukaszewskiego, stanowiącego ilustrację do książki Urszuli K. Le Guin „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, na komputerze znajomego wydrukowałem resztę informacji i całość poszła na xero, a następnie dalej w świat. Choć tym światem dla nas były przede wszystkim redakcje magazynów poświęconych fantastyce. Niewiele kopii trafiło do podziemia muzyczno-literackiego, bowiem sami zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie jest spełnienie naszych oczekiwań. Nie byliśmy tak zadufani znów, aby sądzić, że tymi nagraniami poruszymy niebo i ziemię. Jednak efekt przekroczył nasze oczekiwania. Jarosław Grzędowicz, naczelny redaktor miesięcznika „Fenix”, odsłuchał naszą taśmę i stwierdził, że świetnie się przy niej bawili ze znajomymi, a swoją drogą jest coś w tej muzyce i koniec końców zaprosił nas na konwent fanów fantastyki NORDCON’96. Nie muszę chyba pisać, jaką to sprawiło nam radość i jakiego dostaliśmy kopa do dalszej pracy. Do czasu wyjazdu na NORDCON mieliśmy już gotowy kolejny materiał, o którym szczegółowo piszę w wydaniu „Dni, które już nigdy nie powrócą”.
W związku z obecną reedycją taśmy „Duchy Zmierzchu Dawnych Dni” jestem winien jeszcze jedną ciekawostkę objawić. Otóż chodzi o utwór „Zemsta z Zaświatów”, którego są na tym wydaniu dwie części. Spowodował on bowiem pewne zamieszanie. Już po nagraniu demo, uznaliśmy, że utwór ten jest zbyt słaby, aby go ujawnić. Nie podobała nam się ta realizacja, zbyt bez emocyjne głosy itd. Postanowiliśmy zatem zastąpić ten utwór innym, instrumentalnym, aby tytuły na wydrukowanej już okładce zgadzały się. Taka też wersja poszła w świat. Obecna reedycja jest pierwotnym materiałem w pierwotnej postaci, a druga część „Zemsty z Zaświatów” dodana jest jako bonus i zamknięcie tych nagrań.

Historia „Duchów Zmierzchu Dawnych Dni” kończy się zatem w tym momencie, ale z pewnością nie kończy się jeszcze całkiem…"

ZAWARTOŚĆ:
Zremasterowany materiał audio w formacie .mp3
Nowa okładka, pełna książeczka z tekstami, stara okładka kasetowa.

TRACKLISTA:
1. Duchy Zmierzchu Dawnych Dni
2. Chłód mojego serca
3. Magiczne Zwierciadło
4. Serce Gór
5. Ogród Suldrun
6. Diuna
7. Miód dla Emiry
8. Zemsta z Zaświatów
9. Wichry Nocy
10. Epilog o zachodzie Krwawego Księżyca
11. Zemsta z Zaświatów (cz. II)

DOWNLOAD:

wtorek, 27 sierpnia 2013

OVS - Scaracco (demo 1997)


Dziś po długim czasie coś nowego i coś zapewne dość oryginalnego. Tym bardziej chyba niedostępnego obecnie, a naprawdę interesującego. Pisząc niedostępnego, mam na myśli całość wydawnictwa, bowiem same utwory gdzieś się poniewierają po jakiś lastef-emach itp. serwisach. Połączenie muzyki metalowej, industrialu, poezji, literackich eksperymentów, nowych trendów dopiero rodzącej się muzyki new metalowej... Tego chyba można było doświadczyć jedynie w roku 1997, który osobiście uważam za rok magiczny dla podziemia metalowego i sztuki w ogóle. Coś wtedy było takiego, że powstawały najdziwniejsze twory, zarówno w muzyce, literaturze, filmie... Możecie spróbować prześledzić ten rok i zwrócić na to uwagę. Wtedy naprawdę wiele się działo. Wiele oryginalnego. OVS (Znany również pod nazwą ONLYVERSE lub OMNIVOROUS - z różnymi się spotkałem) jak widać szedł z falą magii tego roku. Szkoda, że po dziś dzień zapomniany, ale koniecznie po latach trzeba przypomnieć sobie ten materiał. Kaseta magnetofonowa jest dziś kultowym nośnikiem, który zaklął w sobie wiele naszych wspomnień. Jednak był to nośnik dość ograniczony i twórcy OVS (wiadomo, nie oni pierwsi) zdawali sobie sprawę z jego ograniczeń. A może po prostu to "polski brak możliwości" powodował, że kreowano coraz to ciekawsze formy dla swojej wypowiedzi. Do kasety OVS dołączony został bowiem dodatek w formie malutkiej książeczki z tekstami, wierszami i prozą. Zatem nie tylko muzyka ale i przekaz był bardzo istotny, co mnie zawsze fascynowało. Muzyka to potężna siła, która pozwala nieść ze sobą idee. Oczywiście cały ten dodatek łącznie z okładką wreszcie jest dostępny w tej paczuszce, jaką macie ode mnie.
Kaseta OVS składa się z dwóch części. Jednej industrialno metalowej, drugiej bardzo elektronicznej, awangardowej. Obie po dziś dzień brzmią świeżo i interesująco. Warto o takich materiałach przypominać, aby dziś twórcom co niektórym nie widziało się, że robią coś oryginalnego, a w rzeczywistości przed nimi już naprawdę wiele wartościowych tworów powstało.
Życzę miłego wspominania naprawdę ciekawej muzyki! Gdybyśmy w tamtych latach w tym kraju mieli możliwości jak na Zachodzie, raczej bylibyśmy forpocztą dla wielu!

ZAWARTOŚĆ:
Zgrany i zremasterowany materiał audio w formacie .mp3.
Skan obu stron okładki kasety.
Pełen skan książeczki dołączonej do kasety.

TRACKLISTA:

1. apology
2. dreamer
3. ice
4. hope it won't rain
5. the undoubt
6. softinflux
7. on your knees (live)
8. exodos
9. sphere of the ten
10. quake your mind
11. things change
12. selfgift

DOWNLOAD: