piątek, 4 października 2013

VEDYMINI - Zapomniany Bard (1996)


„Zapomniany Bard” to materiał, który pierwotnie nie był przeznaczony dla repertuaru projektu VEDYMINI. Na przełomie lat 1996/1997 nasze fascynacje tak mocno skierowały się w stronę poezji Młodej Polski oraz literatury fantasy, filozofii i okultyzmu, że z tego wszystkiego powstał swoisty mariaż powyższych z naszymi osobistymi fantazjami, marzeniami i przemyśleniami dotyczącymi otaczającego nas świata. Można nawet stwierdzić, że powstała z tego postawa życiowa, charakteryzująca się buntem przeciw zastanej rzeczywistości, ale buntem, który kierował nas nie w stronę konkretnych rozwiązań, proponowanych przez jakiekolwiek subkultury, ale buntem, który… cholera, wiem, jak to zabrzmi, ale to był bunt, który wykreowany został w całości przez nas, choćby z tego powodu, że nasze miasteczko znajdowało się daleko od jakichkolwiek większych centrów kultury. Z punktu widzenia minionego czasu, można stwierdzić, że w tamtym okresie, nasze spojrzenie na rzeczywistość było, lekko to ujmując, mocno odrealnione. Mimo tego, owo odrealnienie wpisywało się w nasz manifest, który można po krótce opisać w ten sposób: wzorcem była dla nas postawa marzyciela, dążącego do realizacji własnych marzeń i ideałów, które odbiegają od tego, co można zaobserwować w otaczającej go rzeczywistości. Ten marzyciel to człowiek honoru, bardzo poważnie traktujący takie wartości jak przyjaźń, miłość, uczciwość, pozostając jednocześnie pełnym dumy i pogardy dla innych, żyjących powszechnym, konsumpcyjnym trybem życia. Mówiąc ogólnie ideałami marzyciela w większości są ideały popkulturowego rycerstwa znane z książek fantasy i filmów Hollywood. Jednocześnie marzyciel ów nie wierzy w wartości prezentowane przez jakiekolwiek religie, ale wybiera z nich (jako z całego dorobku ludzkości) wszystkie te, które uważa za dobre i uczciwe względem swoich najbliższych i nieznajomych, ale potrafi również nienawidzić i pogardzać nieprzyjaciółmi. W tym światopoglądzie uwzględnia się jeszcze jedną ważną cechę - istnienie wymiaru równoległego do naszego, który zamieszkują istoty z legend i dawni wielcy bohaterowie, czekający na moment, w którym świat się obudzi i z powrotem przyjmie dawne (legendarne) wartości. Istoty te są zarówno wytworem fantazji, jak też czymś realnym, co istnieje obok nas i należy do świata, który przy sprzyjających okolicznościach możemy przeniknąć. Służą oczywiście temu rytuały magiczne i inne podobne praktyki, pozwalające się ku nim zbliżyć. Oczywiście taki marzyciel czuje się bardzo samotny i jego cierpienie, spowodowane nieprzystawaniem do zastanego świata, może zaowocować samobójstwem. W tym miejscu pojawia się sprawa śmierci i tego, co dzieje się z nami po niej. Problem pozostaje rozwiązany w ten sposób, że skoro marzyciel jest istotą wyjątkową, ze względu na własną nieprzeciętną wyobraźnię, jego duch jest tak silny, iż staje się swego rodzaju bogiem, kreującym własny świat po śmierci, w którym zamieszka, otaczając się tym, co najbardziej kochał na Ziemi.
Cała ta eskapistyczna i nierealna filozofia, która bez ograniczeń mieszała w sobie elementy okultyzmu, nowoczesnych teorii chaosu i fizyki kwantowej oraz ponadto wielu innych bliskich nam dziedzin, legła u podstaw „Zapomnianego Barda”, który pierwotnie miał być moim solowym albumem w konwencji stworzonej przez VEDYMINÓW. Miał właśnie prezentować pewne moje teksty, będące swojego rodzaju manifestami, a także wybierałem utwory innych autorów, które odzwierciedlały ówczesne moje przekonania. W tym czasie pracowaliśmy również nad kolejnym wspólnym materiałem VEDYMINÓW na demo „Świt w Krainie Zmierzchu”. Był to bardzo magiczny czas w naszym życiu, w którym wiele wydarzeń i wiele lektur powodowało w nas różne zmiany światopoglądu, a raczej dokładało do tego wielkiego kotła czarownic (czy też czarowników) coraz to nowsze elementy. Poszukiwaniom literackim oraz poszukiwaniom filozoficznym dałem wyraz właśnie na tym demo.
Podczas kilku dni, kiedy nagrywaliśmy „Zapomnianego Barda”, przewinęło się przez sesję nagraniową kilka osób, które w tamtym czasie były mi bardzo bliskie. Małgorzata Fereżyńska-Flis silnie wspierała to, co robiłem, a ponadto dodawała mi wiele pewności siebie. Darek Dec (klawiszowiec i wokalista znanego i cenionego obecnie zespołu gotyckiego GORTHAUR) udostępnił mi na czas nagrań swój syntezator YAMAHA, a przy okazji odnalazł miejsce pomiędzy moimi kompozycjami. Bywało bowiem, że prezentował mi czasami swoje utwory, z których jeden oczarował mnie niesamowicie i po dziś dzień cieszę się bardzo, że udało mi się go zarejestrować jako muzykę pod wiersz Stanisława Koraba-Brzozowskiego wyrecytowany przez ówczesną dziewczynę Mariusza, Małgorzatę Perczyńską. Renatę Szymik, z grupy teatralnej STAR, w której występowaliśmy razem, udało mi się z kolei namówić na zaśpiewanie „Tańca wśród drzew”. Ona sama brała często udział w konkursach poezji śpiewanej, więc nie mogłem nie wykorzystać okazji, aby zaprosić ją do tego projektu.
Najgorszą rzeczą, na którą jestem zły po dziś dzień, to fatalna jakość kaset magnetofonowych, na których nagrywałem ten materiał, przez co jego jakość po tylu latach jest jeszcze gorsza, niż kiedy go nagrywałem – a już wtedy brzmienie zarejestrowane na tych kasetach było słabe.
Grudniowe wieczory roku 1996 na pewno zapadły w naszą wspólną pamięć, z czego po dziś dzień pozostało to jedyne medium – nagrania VEDYMINÓW. „Zapomniany Bard” nie doczekał się w końcu własnego projektu, a jego zbyt ekshibicjonistyczne podejście do wyrażania artystycznej duszy, skłoniło mnie ostatecznie do schowania materiału do szuflady. Czy to dobrze czy źle, nie można już w żaden sposób ocenić, bo czasy zmieniły się tak bardzo, iż obecnie na wszystko to patrzy się zupełnie inaczej. Nagrania, podobnie jak koncert z klubu „HIT” („Live in Hit 1997”), wychodzą na światło dzienne dopiero dziś, w momencie, kiedy opatrzenie ich komentarzem, pozwala spojrzeć na całość w odpowiedni sposób. Podobnie jak możliwości współczesnej reedycji nagrań pozwalają na to, aby utwory były możliwe do słuchania, bez tych szumów, „tykań” i innych artefaktów mających miejsce na tej przedziwnej kasecie. Jedynie kilka nagrań z tego materiału trafiło w tamtym czasie do szerszego odbiorcy. Było to „Pożegnanie Boromira”, które znalazło się na składance „Escape into the unknown” (MR Records 2001 r.), a także wypuszczone przeze mnie coś a’la promo tape, na którym poza „Pożegnaniem Boromira” znalazły się chyba jeszcze trzy utwory z „Zapomnianego Barda”. Na pewno „Nie czas na łzy” i jeszcze dwa, w tej chwili nie pamiętam które. Z pewnością trafiły one do Wojnara z Warszawy, ale były to specjalnie skompilowane utwory, które nigdy nie miały być żadnym oficjalnym wydawnictwem.

Dziś oddaję w Wasze ręce pełną wersję tych nagrań i mam nadzieję, że poza pobłażliwym uśmiechem znajdą również one miejsce wśród tego, co można nazwać wspomnieniami z dzieciństwa.

ZAWARTOŚĆ:
Zgrany i zremasterowany materiał audio w formacie .mp3
Okładka oraz książeczka z wszystkimi tekstami i informacjami.

TRACKLISTA:
01. Prolog
02. Pożegnanie Boromira
03. Minotaur
04. Moje Samotne Królestwo
05. Taniec wśród drzew
06. Nie czas na łzy
07. Nienawidzę...
08. Siedem Komnat Smutku
09. O przyjdź
10. Neverland
11. Epilog o Zapomnianym Bardzie

DOWNLOAD:

2 komentarze: