W sumie raz kozie śmierć... Można powiedzieć, bardziej po szatanistycznemu - raz kozłu:P Ale w czym rzecz? Ano w tym, że jakieś kilka lat temu posiadłem pewien rarytasik... Hmm, może już nie jest to żaden rarytas, ale postanowiłem zasilić nim naszego bloga. Mój dobry przyjaciel (mam nadzieję, że takim pozostanie) Lechu z Thrashing Madness & Holy Death, podrzucił mi kasetę z materiałem wyjątkowym. Nagranie dyktafonowe koncertu solowego Romana Kostrzewskiego, które to udostępnił mu z kolei jeden z fanów Romka. Miałem to zgrać ładnie, żeby mógł sobie słuchać na odtwarzaczu tenże właśnie kolega. Zgrałem jak umiałem, a już tej kasety nie mam, ale chyba w miarę mi się to udało. Dziś zrobiłbym to o wiele lepiej, ale wrzucam do archiwum to, co mi pozostało... Bardzo zacna ciekawostka, dużo monologów Romka, odgłosy publiczności oraz samych nagrywających;) Myślę, że trzymanie takiego materiału tylko dla siebie, jest jak onanizowanie się nad zrabowanym dziełem sztuki (o ile jest to niezła, zgrabna sztuka)... Wiecie co, ja właśnie sobie o tym przypomniałem i odnalazłem, więc nie myślcie sobie:D
ZAWARTOŚĆ:
Zgrany z powierzonego materiał audio i poprawiony o ile umiałem kilka lat temu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz